niedziela, 28 kwietnia 2019

Mariusz Makowski - wspomnienie






ŻYCIE PRZEMIJA PAMIĘĆ POZOSTAJE


Magnolie zakwitły ale już bez Mariusza Makowskiego. Choć życie przemija to pozostaje pamięć o osobach, które wiele dały drugiemu człowiekowi a do tych z pewnością zaliczał się śp. Mariusz Makowski. Skarbnica wiedzy, wielka kultura osobista, ciekawość świata i ludzi ale też skromność, pokora, niegasnący optymizm i uśmiech.

Mariusz Makowski (ur. 18 sierpnia 1958 w Katowicach, zm. 26 lutego 2019 w Cieszynie[1]) − polski historyk i działacz społeczny, prezes Macierzy Ziemi Cieszyńskiej w latach 1997-2010[2]kustosz Muzeum Śląska Cieszyńskiego w Cieszynie. Autor szeregu publikacji poświęconych dziejom Śląska Cieszyńskiego, radny Cieszyna w latach 1984-1988 i 1990-1994. Publikował m.in. na łamach „Familia Silesiae” i „Pamiętnika Cieszyńskiego”.

Publikacje
·        Pięć wieków cieszyńskiego ratusza: 1496-1996 (wraz z Januszem Spyrą) (1996)
·        Cieszyn - panoramy i widoki (1998)
·        100 lat polskiego szkolnictwa powszechnego w Cieszynie: Cieszyn 1900-2000 (2000)
·        Zamki nad Piotrówką - Kończyce Małe i Zebrzydowice (2000)
·        Szlacheckie siedziby na Śląsku Cieszyńskim (2005)
·        Cieszyńskie wydarzenia XIX-XXI wieku (2010)
·        Saga rodu Saint-Genois D'Anneaucourt – panów na Jaworzu (wraz z Jadwigą Roik) (2011)
·        Cieszyńska Belle Epoque (2016)
·        Czechosłowacka i polska architektura na Śląsku Cieszyńskim w okresie międzywojennym (wraz z Przemysławem Czernkiem) (2018)









Jego dorobek i osiągnięcia są nieocenione. Dla mnie jednak w pamięci pozostanie jako niezwykły człowiek. Ciekawy świata i ludzi, niezwykle kulturalny i dystyngowany, prawdziwy dżentelmen. Zarażał swoim optymizmem i uśmiechem, umiał słuchać ludzi.
Chciałam wspomnieć jedną z wystaw organizowanych w jego ( tak zawsze nazywałam to muzeum) Muzeum w Cieszynie. Nie pamiętam dokładnie nazwy tej wystawy ale znalazły się na niej między innymi pace Juliana Fałata, dziadka Pani Prof. Lycyny Frąckeiwicz. Były tam również obrazy z wizerunkami członków jej rodziny, rodzeństwa.

W związku z tym wydarzeniem Pani Profesor została zaproszona na wystawę. Ja w tym okresie miałam zaszczyt z nią współpracować w związku z czym również zaproszenie zostało skierowane do mnie. To była prawdziwa uczta intelektualna. Przy każdym obrazie można było wysłuchać niezwykłej historii z przekazu Pani Profesor, a były to osobiste opowieści, które nie są zapisane w żadnych książkach. Drugą osobą, która dopełniała informacji, ale już bardziej od strony historii był Mariusz Makowski. Piękna wędrówka pośród malarstwa okraszona niezwykłymi opowieściami.


Na koniec zostałyśmy zaproszone do jego stylowego gabinetu, gdzie czas się prawie zatrzymał. Miało się wrażenie, że nic tu nie jest przypadkiem, każdy przedmiot jest na swoim miejscu i tak ma pozostać. Przy rozmowie czas też się zatrzymał. Tam można było spędzić długie godziny a i tak czuło się niedosyt rozmowy.

Był bardzo zainteresowany historią mojej miejscowości i legendą z nią związaną. Zachwycał się  opowieścią o wigilijnym jabłku, którą słyszał po raz pierwszy oraz innymi opowieściami związanymi z tatarską pożogą...

Tu muszę dodać, że nie należy odkładać niczego na później…bo ludzie tak szybko odchodzą. Obiecałam mu wtedy, że w okresie świątecznym przywiozę mu do degustacji świąteczną moczkę… Ilekroć ją gotowałam przed świętami zawsze z zamiarem, że dostarczę ją do Mariusza. Obiecałam przecież… Potem czas jakoś płynął i było tyle rzeczy do zrobienia, kolejne święta i postanowienie, że w następnym roku tak wszystko poukładam, że zdążę…


Magnolie zakwitły w tym roku. Dla jednych tak samo, a dla innych już nigdy nie będą takie same…a nawet jeśli będą to zawsze gdzieś tam pośród kwiatów na błękitnym niebie będzie się przewijało wspomnienie o Mariuszu. Może wspomnienie, może uśmiech, zaduma a może modlitwa….



+Spoczywaj w pokoju+


niedziela, 31 marca 2019

Śląskie Forum UTW i Politechniki III Wieku










Śląskie Forum UTW i Politechniki III Wieku zgromadziło przedstawicieli najbardziej aktywnych UTW na Śląsku ale także przedstawicieli organizacji pozarządowych działających w obszarze polityki senioralnej, polityków, przedstawicieli świata nauki i oczywiście niezastąpioną młodzież. Poruszano wiele kluczowych tematów, które są bardzo aktualne lub wręcz pilące po tematy przyszłości, bo tak właśnie powinno wyglądać planowanie strategiczne. Swoimi przemówieniami zaszczycili nas Stanisław Szwed - Wiceminister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej, Premier i europoseł Prof. Jerzy Buzek, gospodarz czyli JM Rektor Politechniki Śląskiej Prof. dr hab. inż. Arkadiusz Mężyk, prof. zw. w Pol. Śl. oraz wielu innych znakomitych gości. Nad organizacją i całością spotkania czuwała niezastąpiona prezes Ogólnopolskiej Federacji Stowarzyszeń UTW – Wiesława Borczyk. Nie zawiódł oczywiście Wodzisławski UTW z jego prezes Jadwigą Holeczek – Wojdak oraz ci którzy są aktywni oraz aktywizują Stowarzyszenie Aktywni Silesia. Dziękuję, że mogłam z wami być i poruszać sprawy, które są moją pasją badawczą i społeczną. A na koniec muszę dodać: Polityka senioralna jest ponad podziałami a Politechnika Śląska robi wrażenie.












wtorek, 26 lutego 2019

Srebrny listek dla Seniora









W sierpniu 2018 r. w ramach kampanii „Śląskie dla Seniora” zainicjowana została akcja - „Srebrny listek”, polegająca ona na tym, że seniorzy mogą otrzymać naklejkę ze srebrnym listkiem, którą przyklejają na tylną szybę swojego samochodu. Ma to być informacja dla innych kierowców, że tym pojazdem kieruje osoba starsza. Akcja nawiązuje do zielonych listów jakie powinni mieć na pojazdach młodzi kierowcy.

Inicjatywa zrodziła się z rozmów z seniorami, a projekt był również dyskutowany na spotkaniach Śląskiej Rady ds. Seniorów. 
W akcję włączyła się również Policja i Ośrodki Ruchu Drogowego. 
Nie zawsze jednak wszystko co dzieje się na szczeblu województwa trafia do, zainteresowanych grup w mniejszych miejscowościach. 
W Urzędzie miasta Wodzisław odbyło się w lutym spotkanie w celu rozpropagowania „Srebrnego listka” nie tylko w Wodzisławiu Śląskim ale przynajmniej w całym powiecie (Godów, Gorzyce, Lubomia, Marklowice, Mszana, Pszów, Radlin, Rydułtowy). Do akcji już włączył się UTW w Wodzisławiu Śl. i Rada Seniorów w Wodzisławiu. Oczywiście w tych działaniach będzie nas wspierać Komenda Powiatowa, której przedstawiciel był również obecny na spotkaniu.

Moim celem jest integracja polityki senioralnej w całym powiecie, bo tylko wtedy przyniesie to dobre rezultaty. Na spotkaniu poruszaliśmy również sprawy związane z „Kartą Seniora”, z opieką geriatryczną, hospicyjną i aktywnością starszego pokolenia. Do mnie zawsze można pisać i dzwonić i jeśli tylko dam radę to będę służyć pomocą w tym obszarze.

poniedziałek, 21 stycznia 2019

Kiedy myślę Babcia...





Moja Babcia



Moja Mama



Kiedy myślę babcia…

…robi mi się cieplej na sercu. Była kimś ważnym w moim życiu i zostawiła niezaprzeczalny ślad w moim życiu, w moim sercu, w moim działaniu…
Była dobrym człowiekiem. Bardzo skromna i wstydliwa. Tak ją muszę określić. Kiedy  jako młoda dziewczyna zakładałam mini albo inne wymyślne kreacje (tworzyłam wtedy, ach tworzyłam i wymyślałam, myślę, że bardzo sprawdziłabym się jako projektantka), babcia ręce załamywała i zawsze powtarzała – Dziecko, kobiecie nie przystoi odsłonić więcej niż 10 centymetrów nad łokieć. No cóż w tej materii babci kompletnie nie słuchałam. 

Ta jej skromność, a nawet bojaźliwość wynikała chyba z tego, że bardzo wcześnie została wdową z dwójką dzieci i miała naprawdę ciężkie życie.

Zawsze zachwycały mnie jej włosy. Długie, czarne, aż za pas. Jako dziecko uwielbiałam je czesać i zaplatać w warkocz. Był gruby i ciężki. Babcia nigdy nie wychodziła z rozpuszczonym warkoczem. Zawsze go upinała w tzw. dudek. Był ciasno, wręcz misternie upięty. Czasem koło ucha wymykał się jej jakiś mały lok ale ona skrzętnie go ujarzmiała..

Babcia była częścią naszej rodziny. Mieszkała razem z nami. Miała własny pokój, a ja go prawie zawsze w sobotę sprzątałam. Wycierałam kurze, myłam podłogę, chyba nawet to lubiłam. Czasem od babci co to coś dostawałam.
Tak zapamiętałam…


To właśnie babcia nauczyła mnie pierwszego pacierza. Była to modlitwa „Aniele Boży Stróżu Mój”… Potem były inne. Babcia nauczyła mnie mnóstwa wierszyków, na urodziny i inne uroczystości. Odkąd pamiętam wszędzie je mówiłam i musiałam pięknie się kłaniać i uśmiechać.  To babcia nauczyła mnie, trzech magicznych słów, które otwierają drogę: proszę przepraszam, dziękuję. Babcia nauczyła mnie tabliczki mnożenia, dodawania i odejmowania.  Jeszcze jako bardzo mała dziewczynka spałam w jednym łóżku z babcią. Dlatego umiem tak dużo bajek, bo to ona opowiadała mi je każdego dnia  przed zaśnięciem.

Z babcią chodziłam na roraty. Wtedy chodziło się codziennie rano, chyba na siódmą a może wcześniej. W każdym bądź razie było ciemno, bardzo zimno, a śnieg skrzypiał pod butami.
Myślę, że dlatego tak było bo miałam o cztery lata młodszą siostrę i moja mama wtedy jej poświęcała więcej czasu.

Kiedy podrosłam mogłam zawsze liczyć na dodatkowe kieszonkowe wkładane „po cichu” w rękę.
Pamiętam też zupy babci. Tu była mistrzynią w gotowaniu warzywnych zup. Bardzo często były to tzw. „kartoflony”, czyli zupy na bazie ziemniaków z mnóstwem warzyw, czasem delikatnie zabielane. Latem była dodawana zielenina z grządki a zimą trochę śmietany. Kiedy byłam jeszcze małym dzieckiem gotowała babcia, a potem coraz częściej mama. One miały jakiś ustalony między sobą  podział obowiązków i wszystko grało.


Dla babci były niezwykle ważne wszystkie moje oceny. Jak byłam mała to opowiadałam jej prawie wszystko co wydarzyło się w szkole. Cieszyła się z każdego mojego sukcesu i nic nie mówiła kiedy czasem nie wyszło. Nawet jak nabroiłam to czułam się zawsze przy niej bezpiecznie
Kiedy podrosłam monitorowała wszystkich moich chłopaków i nie wszyscy się jej podobali.
Najbardziej chyba jednak cieszyła się kiedy urodziłam pierwsze dziecko. Byłam chuda i taka mdlejąca mimoza i wszyscy w rodzinie się bali, że nie dam rady, a babcia to już załamywała ręce… Bardzo więc przeżywała moją pierwszą ciąże a potem kolejne.


Chodziła prawie codziennie do kościoła, kiedy jeszcze mogła i modliła się za wszystkich, za całą rodzinę, wszystkie zdarzenia, za żyjących i zmarłych, nawet za klasówki w szkole… za wszystko… odpoczywała z różańcem w ręku. O wszystkich się martwiła i troszczyła o wszyscy byli wymodleni i otoczeni jej modlitwą.

Pamiętam ten dzień kiedy umarła. Przytuliłam się mocno, wtedy pierwszy raz do człowieka, który nie żył… Ten dotyk pozostał mi do dziś… ale nie jako trauma ale jako pożegnanie, podziękowanie za to co dla mnie zrobiła.



Moja mama babcia

Zrobiła dla mnie bardzo dużo w życiu i bez niej jako młoda mama nie dałabym rady. Miało być o babci, więc pozostawiam otwartą kartę dla moich dzieci. Muszę jednak dodać, że była kimś bardzo ważnym w ich życiu. Nigdy nie strofowała, nie ganiła, nie karała, raczej chroniła i dawała spokój, wyciszenie… Była takim ich cichym dobrym Aniołem

Ostatnio od mojego syna usłyszałam taką historię:
Mamo pamiętasz jak coś tam przeskrobałem pod koniec roku szkolnego i byłem przez jakiś czas u babci. To były jedne z moich najlepszych wakacji.
Wstawałem rano, na śniadanie była bułka, świeża prosto z piekarni z miodem z pasieki dziadka,  albo serem, często kakao. Potem pomagałem dziadkowi. Robiliśmy różne rzeczy od ramek dla pszczół, pracę w warsztacie, na polu…

Potem był obiad, babcia wołała nas przez okno. Po obiedzie kawa z mlekiem i miodem. Tam wypiłem pierwszą kawę w życiu.
Kiedyś babcia się zapytała co bym chciał zjeść na obiad, a ja powiedziałam, że makaron z sosem pomidorowym. Babcia kupiła kolanka, makaron ugotowała tak raczej na miękko, a sos był chyba zagęszczony mąką. Potem posypała to tartym serem, nie jakimś parmezanem. Mamo, jakie to było dobre, To był najlepszy makaron z sosem pomidorowym w moim życiu… Nigdy takiego dobrego nie jadłem i pamiętam ten smak do dzisiaj…
Wiesz jakie to były super wakacje.

Wiem, że moje dzieci mają dużo wspomnień związanych z moją mamą i pewnie gdzieś tam pamiętają jej słowa. Kiedy umierała byli nastolatkami i bardzo, bardzo to przeżyli…


W dniu tego święta życzę Wam kochane abyście doświadczyły miłości swoich wnucząt. Aby w tych coraz bardziej skomplikowanych czasach mogły one na was liczyć i znaleźć u was wyciszenie, wsparcie, ukojenie,  jeśli jest potrzebne,  aby w ich sercach zostały piękne wspomnienia i ślady, które pozwolą łatwiej żyć,  a nawet dokonywać rozsądniejszych wyborów w dorosłym życiu. Aby na myśl o was robiło im się cieplej na duszy, a na buzi gościł uśmiech, a może czasem nawet łza w oku się zakręci taka z wdzięczności, że byłyście…