niedziela, 13 grudnia 2015

Lucyna Frąckiewicz - wspomnienie






Prof. zw. dr hab. Lucyna Frąckiewicz
12 V 1926 – 6 VI 2009


W życiu trzeba zmierzyć się z różnymi sytuacjami. Czasem tak trudnymi, że wydaje nam się, że nie damy rady, że to co mamy zrobić nas przerosło. Tak było z napisaniem wspomnienia o Pani Profesor Lucynie Frąckiewicz.

Kiedy  Pani Profesor odeszła na zasłużoną emeryturę była w pełni sił intelektualnych i zdrowotnych. Kiedy rozpoczęła pracę w GWSP w Mysłowicach zaproponowała mi współpracę naukową, co zaowocowało zatrudnieniem na drugim etacie w tej uczelni. Musiałam być dobrze zorganizowana aby pogodzić dwa etaty i dwa różne kierunki w dojeżdżaniu do pracy. Praca z Panią Profesor była fascynująca ale stanowiła nie lada wyzwanie naukowe. Na uczelni w Mysłowicach byłam najbliższą współpracowniczką Pani Profesor. Niekiedy pogodzić wszystko było bardzo trudno ale i tak szeptałam w myślach: Jestem szczęściarą...

To były nie tylko naukowe spotkania, kolejne projekty, konferencje, publikacje ale również niezwykłe opowieści z jej dzieciństwa, życia naukowego i osobistego. Często jej powtarzałam aby spisała historię swojego życia, a zwłaszcza wydarzenia  z dzieciństwa wpisane w burzliwą historię Polski.

Kolejny raz mogę powtórzyć. że jestem szczęściarą. Doświadczyłam obcowania z Mistrzem ale także z niezwykle dobrą osobą. Dla niej liczył się człowiek, a wraz z wiekiem coraz bardziej pochylała się nad człowiekiem starym, niedołężnym, samotnym i opuszczonym. W głowie rodziły się kolejne projekty i pomysły na zagospodarowanie przestrzeni publicznej. Na uczynienie jej przyjaznej i bardziej ludzkiej.


Pamiętam ten tydzień przed Świętami Wielkanocnymi w 2009 roku. Wtedy Pani Profesor wyjeżdżała do Buska Zdroju. Była chora. To wątroba po śmierci męża dawała niepokojące znaki. Żegnałam się z nią i obydwie rozpłakałyśmy się. Ja czułam, że to pożegnanie a ona wierzyła - a przynajmniej tak mówiła - że wróci. Usłyszałam wtedy: - A po Świętach już ci nie odpuszczę. Tak tu ciężko pracujesz, ale zabierasz się za habilitację, teraz pomyślisz o sobie a ja tego dopilnuję...

Na uczelni w Mysłowicach to było nasze ostatnie spotkanie. Pani Profesor - tak jak czułam - już nie wróciła. Odbierałam coraz smutniejsze wiadomości od jej córki. Płakałam i modliłam się. Wiedziałam - choć wielokrotnie byłam u Niej domu - jej Damy, kiedy leży w łóżku nie można ot tak sobie odwiedzić, nawet jeśli się tego bardzo chce...

O stanie zdrowia Pani Profesor miałam bieżące informacje i choć wierzy się do końca to wiedziałam, że następuje koniec jej wędrówki. Zadzwonił telefon. Dzwoniła córka Pani Profesor: - Przyjedź, ona nie odejdzie, woła ciebie. Przyjedź, chce się pożegnać...

To było trudne pożegnanie. Byłam wdzięczna, że mnie to spotkało. Ja z taką niską samooceną szeptałam: - Przecież nie zasłużyłam...

Nie chcę nikogo gloryfikować ale kiedy spojrzałam w oczy Pani Profesor przypomniała mi się moja mama, która zmarła na moich rękach i miała takie błękitne oczy...takie błękitne oczy jak Pani Profesor, która na mnie patrzyła i mówiła...

Nie napiszę wszystkiego, bo to pożegnanie jest moje. Tak jak wiele rozmów, zdarzeń, historii z życia osobistego i zawodowego Pani Profesor. Jeśli ktoś ci powierza sekrety i tajemnice to one muszą takie pozostać, jeśli jesteś człowiekiem i jeśli ci ktoś zaufał, bo nie wszystko jest na sprzedaż...

Pożegnałam się... a w nocy przyszedł sms: Mami odeszła...


O napisanie pożegnania poprosił mnie i mojego kolegę Olka,Rektor GWSP w Mysłowicach. Tekst ukazał się w „Nauczyciel i Szkoła" w 2009 r. To był najtrudniejszy tekst w moim życiu.




Wiesława Walkowska
Aleksander Lipski 





Prof. zw. dr hab. Lucyna Frąckiewicz
12 V 1926 – 6 VI 2009

- wspomnienie -


6 czerwca 2009 r. odeszła na wieczny spoczynek Pierwsza Dama Polityki Społecznej, wybitna znawczyni ekonomiki pracy i kwestii społecznych, Pani Profesor Lucyna Frąckiewicz.Lucyna, Maria Frąckiewicz urodziła się 12 maja 1926 r. w Wiedniu. Jej ojcem był Marian Niemczewski, doktor praw, matką - Helena Fałatówna, córka wybitnego polskiego akwarelisty Juliana Fałata.Życie Pani Profesor było barwne i ciekawe, ale też niełatwe i bardzo pracowite]. Osierocona w wieku pięciu lat, w 1931 r. wraz z młodszym bratem Lucjanem została oddana na wychowanie do Grodźca, do rodziny ze strony ojca – Habichtów. Było to z jednej strony życie w pięknym zamku, ale też poddane rygorom, gdzie oprócz wielu przyjemności bardzo dbano o rozwój intelektualny i fizyczny dzieci. Od najmłodszych lat wpajano im pracowitość, poczucie obowiązku i odpowiedzialności. Wraz z wybuchem pierwszej wojny światowej Pani Profesor z najbliższą rodziną zamieszkała w Krakowie. Tam uczestniczyła w tajnych kompletach, zdała maturę, rozpoczęła studia medyczne w Uniwersytecie Jagiellońskim. Przez cały okres okupacji była łączniczką AK.
Studia medyczne to nie było jednak powołanie Pani Profesor, bowiem jak często podkreślała przerażał ją ogrom cierpienia ludzkiego, ale jeszcze bardziej bezsilność ówczesnej medycyny. Po wojnie wyszła za mąż za Tadeusza Frąckiewicza, razem przyjechali na Śląsk i z tym regionem związała większość swojego życia.

Profesor Lucyna Frąckiewicz ukończyła studia ekonomiczne w Akademii Ekonomicznej im. K.Adamieckiego w Katowicach w 1958 r., w 1966 r. doktoryzowała się w Akademii Ekonomicznej w Gdańsku, a w 1972 r. habilitowała się w katowickiej Akademii Ekonomicznej. Profesorem nauk ekonomicznych została w 1987 r. Od tego roku była dziekanem Wydziału Przemysłu, a później Wydziału Zarządzania katowickiej Akademii Ekonomicznej. W 1993 r. została rektorem uczelni i pełniła tę funkcję do 1996 r. Była w niej również wieloletnim kierownikiem Katedry Polityki Społecznej i Gospodarczej.
Przez długie lata związana była również z Uniwersytetem Śląskim. W 1975 r. podjęła pracę naukowo-dydaktyczną  w Zakładzie Polityki Społecznej i Metodologii Badań Społecznych w Instytucie Nauk Politycznych Wydziału Nauk Społecznych.  Była również  prodziekanem Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Śląskiego.

Pani Profesor Lucyna Frąckiewicz związana była z Instytutem Pracy i Spraw Socjalnych, z Polskim Towarzystwem Polityki Społecznej, gdzie w latach 1997-2001 pełniła funkcję prezesa i wydała zbiór biogramów polskich polityków społecznych: Przeszłość dla przyszłości. W 2006 r. rozpoczęła współpracę z Górnośląską Wyższą Szkołą Pedagogiczną im. Kardynała Augusta Hlonda w Mysłowicach, gdzie - jak często podkreślała - mogła kontynuować swoje działania i pasje badawcze. Kierując tam Zakładem Polityki Społecznej i Pracy Socjalnej podjęła, między innymi, uwieńczone powodzeniem starania o uruchomienie kierunku „Polityka społeczna”, co okazało się znamiennym, bo podkreślającym jej przywiązanie i oddanie, zwieńczeniem dzieła naukowego, zarówno w jego teoretycznym, jak i praktycznym wymiarze, któremu była wierna przez całe swoje zawodowe życie.

 Była założycielką i wieloletnią przewodnicząca Katowickiego Oddziału Polskiego Towarzystwa Gerontologicznego. Zasiadała również w gremiach PAN: w Komitecie Nauk o Pracy i Polityce Społecznej PAN, gdzie pełniła funkcję zastępcy przewodniczącego, jako członek Komitetu Nauk Demograficznych oraz Rehabilitacji i Adaptacji Człowieka. Była członkiem Rządowej Rady Ludnościowej oraz Międzynarodowej Unii Demograficznej.
Za swoją działalność naukową i społeczną została uhonorowana licznymi odznaczeniami i wyróżnieniami między innymi: Złotym Krzyżem Zasługi, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski, Medalem Komisji Edukacji Narodowej, Medalem za Zasługi w Rozwoju Polskiej Statystyki, Medalem Wacława Schuberta, Złotą Odznaką „Zasłużony dla Rozwoju Województwa Katowickiego”.
Pani Profesor była znakomitym organizatorem nauki. Jej dorobek naukowy liczy ponad 700 pozycji bibliograficznych, w tym prawie 60 książek (15 autorskich i ponad 40 współautorskich), m.in.: Polityka ochrony zdrowia; Starzy robotnicy na Śląsku; Ochrona zdrowia jako problem konsumpcji społecznej; Przestrzenne rozmieszczenie kwestii społecznych. Była wychowawcą kolejnych pokoleń polskich ekonomistów i polityków społecznych, wypromowała  ponad 600 magistrów i 21 doktorów. Jej działalność jako nauczyciela akademickiego to dziesiątki recenzji i wniosków awansowych, liczne skrypty i teksty dydaktyczne.

Zainteresowania Profesor Lucyny Frąckiewicz koncentrowały się wokół kwestii społecznych regionów uprzemysłowionych. Głównym przedmiotem Jej badań naukowych były zagadnienia związane z miejscem polityki społecznej w systemie gospodarki rynkowej oraz rolą i funkcją konsumpcji społecznej w polskiej gospodarce. W ostatnich latach często powtarzała: Mam jeszcze wiele planów naukowych. Moją pasją badawczą jest zapobieganie wykluczeniu społecznemu. Związane to było z bogatą osobowością, niezwykłą wrażliwością dotyczącą ludzi, co widać było nie tylko w jej działaniach, ale też i odważnych i krytycznych wypowiedziach. Prezentowała  wolę dialogu i postawę tolerancji wobec odmiennych poglądów czy przekonań. Cechowała ją serdeczność i życzliwość oraz wyjątkowy dar zjednywania ludzi. W środowisku naukowym była niezwykle lubiana i szanowana, określana jako błyskotliwy umysł, ale też nazywana „ Nasza Pani Profesor” , czy „Nasza Lucyna”.

Odeszła od nas osoba prawa, dobra, pełna pasji, o niepowtarzalnej osobowości, która zwłaszcza dla swoich uczniów, na zawsze pozostanie niedoścignionym wzorem i autorytetem; odeszła od nas tak, jak żyła i pracowała – z klasą i elegancją właściwą dawnym Mistrzom, do końca aktywna, z troską pytająca o innych i z godnością przyjmująca decyzję losu.

Warunkiem spełnienia się Horacjańskiego zawierzenia non omnis moriar, jakże pasującego do symbolicznego epitafium Pani Profesor Lucyny Frąckiewicz, jest Pamięć o Niej tych, którzy pozostali, a którzy pamiętać mogą i powinni, dając jej świadectwo nie tyle kurtuazją okazjonalnych laudacji, co powagą szlachetnej codzienności, w której, wsłuchując się w dane nam lekcje, przyszłość nie wymazuje bezmyślnie cennego dziedzictwa przeszłości. 






To zdjęcie zostało zrobione w Ustroniu w osiemdziesiąte urodziny Pani Profesor. Była wtedy taka szczęśliwa. Nie prosiła o kwiaty tylko o datki do skarbonki dla Gimnazjum Juliana Fałata w Bystrej. Przyniosłam wtedy herbaciane róże. Przecież Damy muszą mieć kwiaty...


To jest to samo zdjęcie co na górze postu. Wielokrotnie było wykorzystywane w różnych publikacjach. Zrobione spontanicznie a oddaje całą radość Jej Życia.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz